drukuj
Podczas tegorocznej sesji szkoleniowej hurtowników w Sterdyni wśród jej uczestników przeprowadzona została krótka ankieta – mam nadzieję – dająca farmaceutom wiele do myślenia. Osobiście zachęcałbym do przeprowadzenia choćby krótkiej refleksji. Na dwa pytania pani Zofii Ulz  – Głównego Inspektora Farmaceutycznego – skierownych do uczestników sesji:

  1. ile osób piastuje stanowiska osób odpowiedzialnych, czyli kierowników hurtowni?
  2. ile osób zasiada w zarządach spółek lub jest właścicielami hurtowni?

w pierwszym przypadku podniesiono las rąk, można więc wnioskować, że większość uczestników spotkania stanowili kierownicy hurtowni. Na drugie pytanie odpowiedzią było podniesienie jednej ręki i gromki śmiech słuchaczy…

Prosta dedukcja wskazuje, że jedna osoba w około dwustu hurtowniach i składach (tyle znajduje się w województwie mazowieckim, choć zapewne nie wszystkie były reprezentowane, byli zaś obecni przedstawiciele hurtowni z innych województw) piastuje decyzyjne stanowisko w swojej firmie… Oczywiście możemy dopuścić polemikę czy w kompetencje kierownika hurtowni wpisana jest decyzyjność, zapewne tak jest. Ale mam obawę, że nie o takiej decyzyjności pani Ulz myślała zadając powyższe pytania.

Niestety lub stety rola farmaceutów w przedsiębiorstwach handlujących lekiem – niezależnie od miejsca w łańcuchu dostaw – ogranicza się do opiniowania zgodności danych procedur, procesów, dokumentów lub działań z przepisami. Czy to firma farmaceutyczna, czy to hurtownik, czy operator logistyczny bardzo rzadko farmaceuci stają się osobami kluczowymi w obszarach strategii, logistyki, handlu itp. Rzadko piastują dyrektorskie stanowiska, a w zarządach spółek to praktycznie nie bywają.

Czasem wśród swoich kolegów “decydentów” spotykam się z żartami na temat farmaceutów, i patrząc na ‘ducha” tych żartów obawiam się, że jeśli nie już to wkrótce będziemy postrzegani jako wąscy specjaliści od dokumentów, procedur, czasem od jakości, a przede wszystkim od skadania podpisów. No chyba, że o to właśnie nam chodzi.

Jendak zanim zaczniemy użalać się nad losem źle traktowanego i niedocenianego pracownika warto zadać sobie kilka pytań. Czy jako pracownik stanowię wartość dodaną dla mojej firmy? Czy gdyby nie zapis art 77. ust 1. pkt 2 oraz art. 84 prawa farmaceutycznego nasz pracodawca wciąż byłby zainteresowany współpracą ze mną? Czy posiadam kompentencje potrzebne mojej firmie? Czy znam języki obce? Czy potrafję analizować dane i wyciągać wnioski? Czy dokształcam się? Czy chętnie uczestniczę w projektach niezwiązanych bezpośrednio z moją pracą? Itp itd…

Myślę, że ta jedna podniesiona ręka, wśród gromkiego i niezrozumiałego dla mnie śmiechu, prowadzi do smutnych wniosków.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.